O wszystkim, głównie o kawie i o drodze do otwarcia kawiarenki, ale też o życiu, zwłaszcza życiu na emigracji...
Monday, 1 April 2013
Wakacje...
Tak jak obiecałam, któtkie sprawozdanie z wizyty mojej kochanej familii. Mimo, że pogoda nie dopisała, to i tak było super. Pierwszego dnia, zaraz po tym jak odebrałam wszytkich z lotniska pojechaliśmy do Walii. Spędziliśmy 5 godzin w samochodzie, ale nie było tak źle. W każdym razie mam nadzieję, że nie było. Następnego dnia wyruszyliśmy pieszo wzdłuż morza. Takie, mniej więcej, były widoki.
Ponieważ będzie to głównie sprawozdanie fotograficzne, więc jeszcze parę zdjęć, które zostały zrobione albo przez moją mamę, albo moją siestrę. I żadnej nie zapytałam o pozwolenie na publikację ich twórczości na tymże blogu :)
Tutaj w trakcie wędrówki
Tutaj też
W końcu doszliśmy na plażę
Rodzeństwo
To Walia, gdzie pogoda jeszcze nie była najgorsza. Teraz Londyn, gdzie lało praktycznie non stop.
Zmokłe kury
Statkiem po Tamizie (przynajmniej ciepło i pod dachem)
No comments:
Post a Comment