Saturday 13 October 2012

Nihil Novi... po raz kolejny.

Witam!
Ostatnio doszłam do wniosku, że moje życie jest wyjątkowo nudne. Zabieram się za pisanie tego postu któryś już raz z rzędu, ale skończyć nie mogę. Mam nadzieję, że dziś będzie ten dzień.
Jeszcze tylko 5 dni i udaję się na zasłużony odpoczynek do domu! Mam już wszystko dokładnie zaplanowane, co i jak będę robić. Więc.... będę robić słodkie NIC!!! I będę się doskonalić w tej (niezbyt łatwej) sztuce całe 10 błogich dni. Jak widać, nie mogę się już doczekać.
Tutaj nic nowego, jakbyście się nie domyślili. Jak to mawiają: brak wiadomości jest zawsze dobrą wiadomością, więc może nie powinnam narzekać.
Przeczytałam Pigmalion Shawa i jestem w połowie Niebieskiego Ptaka Maeterlincka. Pierwszy dramat jest pozycją na jeden wieczór, zwłaszcza że widziałam My Fair Lady, ale i drugą pozycję też raczej lekko się czyta (na razie). Tak czy inaczej, ciągle usiłuję wykonać moje postanowienie dotyczące noblistów, mimo że ogólnie jestem znana ze słomianego zapału do wszystkiego za co się zabieram. No coż, ten blog jest trochę tego dowodem.
A z książek, które w międzyczasie przeczytałam, polecam jedną: Guard Your Daughters Diany Tutton. Przeczytałam o niej na jednym z moich ulubionych książkowych blogów (Stuck in a book), który odkryłam stosunkowo niedawno i zakochałam się od pierwszego przeczytania. Co do Guard Your Daughters to naprawdę ciekawa pozycja, niestety mało znana (ja przynajmniej o niej nie słyszałam). Tak czy inaczej, przeczytajcie sobie recenzję tutaj i oceńcie sami.
Teraz trochę o Walii. Było super, tylko krótko. Trochę pochodziłam po (powiedzmy) górach czy klifach, jak zwał tak zwał, codziennie pływałam w morzu, nawet mimo deszczu i wiatru. Ostatniego dnia, było to z lekka głupie, ale za to wrażenia niezapomniane. Poniżej zdjęcie zrobione gdy pogoda była piękna. (Piękna pogoda w Walii jest wtedy, gdy nie pada i za mocno nie wieje).
 
Poza tym, byłam na kolejnej lekcji strzelania. Nawet nieźle mi szło, więc pan postanowił oddalić tarczę i już mi tak dobrze nie szło :) Ale ja się nie załamuję i zapisałam się na kolejną lekcję w listopadzie. Do początku stycznia mam tak bardzo napięty grafik, że sama nie wiem jak to wszytko będzie. Chciałoby się użyć sformułowania, które często-gęsto używałam w szkole: nie wyrobię się z tym wszystkim!!!
Dobra, koniec narzekania. Idę kończyć Niebieskiego Ptaka, bo Doktor Faustus już czeka w kolejce. Poza tym, postanowiliśmy z kolegą, że oboje przeczytamy Wahadło Faucaulta przed Bożym Narodzieniem, więc będę zajęta. Już sama nie wiem, które to będzie podejście do Wahadła, ale "niech żywi nie tracą nadziei".
Na koniec piosenka z wspomnianego wcześniej My Fair Lady.